Pierwszy reżyserski film Stone`a mocno kontrowersyjnego twórcy amerykańskiego. Tutaj podjął on niewygodny temat (co jest jego specjalnością jako filmowca) konfilktu między rządem prawicowym a lewicowymi bojówkarzami, jakie miały miejsce w Salwadorze.
Mocny, sugestywny, z jasnym, pacyfistycznym przesłaniem dla Ameryki jak i dla reszty świata. Późniejsze dokonania Olivera były lepsze (choć i ten jest całkiem dobry) - reżysersko i technicznie, choć utrzymane były w podobnym duchu. I choć można mu zarzucać ewidentne przyznawanie się do lewicy, to jednak nie sposób odmówić mu biegłości w przedstawieniu poważnych, społeczno-politycznych problemów. Bo Stone do swoich racji potrafi przekonać widza jak mało który.
Jego debiut reżyserski oceniam na ocenę 7.
Pacyfiści są odpowiedzialni za wszystkie konflikty zbrojne, ponieważ zło trzeba niszczyć w zarodku a oni tego nie rozumieją, dają mu się rozrosnąć a potem chowają głowe w piasek. Rzymskie przysłowie brzmi chcesz mieć pokój gotuj się do wojny.
Rzeczywiscie masz racje, nie wiem co ludzie widzieli w Ghandim czy Mandeli.Rzymianie mieli zawsze racje dlatego zyjemy pod ich butem po dzis dzien.Ty dobry z tymi swoimi madrosciami.Hitler i Stalin to pewnie twoi bohaterowie.