Wiele scen perełek. Moja ulubiona, to odejście nad ranem miłości życia Shannona
i jego reakcja-natychmiastowy telefon do Endina. To mi się podoba, wszystko albo nic. A polisa dla małego ulicznika. I nie strzelamy do kobiet, nawet gdy mogą palnąć w naszym kierunku. Wyskoczyłbym na jednego z takimi najemnikami. Książka rewelacyjna, ale film sam w sobie też.