Poczytałem wypowiedzi tutaj... Pierwszą moją myślą było "jak oni wyrośli...", ale potem pomyślałem nieco smutniej: "jak oni się zestarzeli..."
Gdyby w tym filmie pojawiły się gobliny, a równie dobrze - Harry Potter, wszystko byłoby dobrze, prawda? Bo od razu czytelna jest konwencja. A gdzie podziała się fantazja, która może być obecna w scenkach rodzajowych i naszej rzeczywistości. To ona właśnie pozwala 'słyszeć' oraz 'widzieć'.
Nie zamierzam wcale z Was szydzić, bo w filmie jest właśnie podpowiedź: jeśli minęliście się o 5 minut z Waszym marzeniem, to jeszcze nie jest za późno... Może musie Was ktoś odwiedzić i powiedzieć, że jest szansa. Tylko... nie można być wypranym ze wszystkiego, zniechęconym, zgorzkniałym, zawiedzionym... Potrzebne jest pojawienie się tej pasji, w której trzeba znaleźć sens i gnać za nim...
Ja to wiem, bo tak robię. I wszystko mi się spełnia jak należy, jestem szczęśliwym człowiekiem (chociaż to nie znaczy, że takich już buty nie piją). Zerknijcie - proszę Was - do Wikipedii na przykład i przeczytajcie jaka jest definicja baśni, jej rola w naszym życiu. Zacznijcie od Bettelheima i niżej. Proszę...
Pozdrawiam!
PS. A pole z tego filmu istnieje i jest również amerykańskim symbolem.